Swimrun Poland Team w Chorwacji

ÖTILLÖ HVAR – 2017. Foto: JakobEdholm.com
Zawody z Serii Mistrzostw Świata Otillo Swimrun na wyspie Hvar przywitały Asię i Jędrka złośliwym wiatrem o imieniu Jugo, który wprowadził niezłe zamieszanie w wodzie i porozstawiał zawodników na otwartym morzu jak chciał. Jak pływa się w trudnych warunkach nawigacyjnych na otwartych wodach, przeczytacie niżej w tekście.

ÖTILLÖ HVAR – 2017. Foto: JakobEdholm.com
Oto jak swoją przygodę opisywała Asia:
Swimrun Team Poland
„Przed nami najdłuższe, najbardziej wymagające pływanie. Decyzja, że z przodu płynie Jędrek. Początek spokojny, jesteśmy w zatoce, jeszcze tak nie huśta. Kiedy wypływamy na otwartą przestrzeń szamocę się z tyłu jak śnięta ryba, ani zawiosłować porządnie, ani się wyciągnąć, ani nabrać powietrza. Łykam słoną wodę jak lamborghini paliwo przy 35okm/h. Fale miotają mną jak chcą. Ciągle walczę z linką, zimnem i głową. Kiedy to szaleństwo się skończy?! Wypatruję drugiego brzegu, coś się majaczy, kiedy linka zapętla mi lewą ręką tak, że nie mogę się sama uwolnić i proszę o pomoc Jędrka. Chwila postoju, a znosi z kursu strasznie. Jesteśmy 300 metrów od brzegu i nie możemy przebić się od kilkunastu minut przez prąd. Stoimy niemal w miejscu, w końcu lądujemy na betonowej wysepce z mini latarnią, żeby się zagrzać i ogarnąć kierunek. Zła decyzja, tracimy tylko czas i marzniemy, bo wiatr jest sakramencki. Dopływamy do kolejnego punktu żywieniowego, Jędras wyciąga mnie z wody, nie wiem czy jestem bałwanem czy soplem lodu…”